czwartek, 19 września 2013

13.

13.
W sumie to mam powody do nienawiści własnej osoby, pomimo wielu wspaniałych wspomnień ,jestem zupełnie nikim - jak kropla deszczu podczas niesamowitej ulewy. Słońce? Nie raz wychodziło zza chmur i dawało namiastkę nadziei, dzięki której czułam,że żyję. 
Otworzyłam oczy i jednym gestem przetarłam po delikatnej skórze mojego lewego nadgarstka. Obiema dłońmi ścisnęłam ramiona, mocno wbijając w nie paznokcie. Poczułam ból, jednakże dawał mi ukojenie. To było nic w porównaniu do całej rzeczywistości,która mnie otaczała. Wprawdzie mówiąc próbowałam udawać twardą i zdeterminowaną kobietę,aczkolwiek kłamstwo było złym rozwiązaniem. Kiedyś postanowiłam się poddać i za każdym razem odmawiałam jakiekolwiek pomocy - czułam,że jestem nikim. Przez kilka miesięcy upadałam, nie raz próbowałam to wszystko zakończyć,ale coś nie dawało mi spokoju. Po prostu to nie był czas na mnie, od tamtej pory jestem zupełnie innym człowiekiem - potrafię kochać i przyjmować maskę szczęśliwej - nie zawsze była ona szczera.
Z czasem zapomniałam co to szczęście,a depresja była moją przyjaciółką. Jak jedna osoba mogła tak zniszczyć człowieka?
Za oknem padał deszcz. Tamtejsza ucieczka nie dawała mi spokoju. Leżałam mocno owinięta puchatym kocem,a w tle leciała moja ulubiona,instrumentalna piosenka,której zarazem nienawidziłam . Przywoływała miliony wspomnień - nienawidzę siebie za to. Patrzyłam prosto w ścianę,ale jej nie widziałam. Przed oczami miałam zupełnie inny obraz, powoli wpadałam w trans.
Widziałam dawniej wspomnianą postać, która była moim "końcem" Oddychałam głęboko i patrzyłam jej prosto w oczy. Ich kolor przypominał mi o jesiennej depresji, w którą nieraz popadałam. Tak, to była jesień- niecałe rok temu wszystko było zupełnie inne,takie nowe,a ja byłam zadowolona z mijających dni,zupełnie nie patrząc na ponury świat. -Miałam własny,o tu - delikatnie dotknęłam miejsca,gdzie bardzo spokojnie biło moje serce.  Tak trudno uwierzyć,że to właśnie rok temu podjęłam jedną z najgorszych moich decyzji. Co się zmieniło? Niemalże wszystko od straty wielu bliskich mi osób, po znienawidzenie własnej osoby.
Po raz ostatni powtarzam,że próbuję się podnieść,ale sama nie potrafię - taka moja droga,ścieżka zwana przeznaczeniem jest trudniejsza ,niż można się spodziewać. 
W tym momencie postać znikła,dając szansę na lepsze jutro - czy będę potrafiła to wykorzystać? Czy każdy z nas ma tyle siły,by pomimo porażki się otrząsnąć i spróbować? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz