czwartek, 21 lutego 2013

2.

2.
Bezsilność mnie przeraża. Czasem potrafię po prostu siąść, oprzeć łokcie na biurku i zatopić w dłoniach zapłakaną twarz. Nie mogę tego powstrzymać i wiem,że jeżeli nie zmienię nastawienia to będzie coraz gorzej...-otwieram oczy i biorę głęboki wdech. Wyczuwam lekki zapach papierosów zmieszanych z delikatnymi, słodkimi perfumami, które po prostu uwielbiam. W gardle czuję posmak nikotyny,który próbowałam zabić miętową gumą. Przygryzam wargi i wracam do rytmicznego stukania opuszkami palców po klawiaturze. Rozglądam się po pokoju, kątem oka zauważam pewną kartkę, którą natychmiast biorę do ręki. List. Mój list,który napisałam na pewnej lekcji. Zaczynam go czytać i  w tym samym momencie z powiek wynurzają się łzy, które w nadzwyczajnej prędkości spływają po policzkach i rozbryzgują się na kartce. Wycieram ręką słone krople jakbym myślała,że potrafię je zahamować. Czasami nie wierzę w to co piszę. Mimo niedokładnej i nieprecyzyjnej składni zdania, potrafię opisać uczucia, które siedzą głęboko w mojej głowie. Często w niezależnie od sytuacji w której jestem czuję pewne drgnięcie. Wtedy uświadamiam sobie co by było gdyby i zadręczam się setkami pytań, na które niestety nie znam odpowiedzi. W danej chwili rozmyślam i podsumowuje, że w tak łatwy sposób doszczętnie wszystko straciłam. Jak mogłam "upuścić" szczęście, które pielęgnowałam od paru miesięcy? Zniszczyłam to co miałam najcenniejsze i chociaż minęło już trochę czasu to dalej nie potrafię skończyć z tymi rozmyśleniami. Nie wiem dlaczego nie potrafię zacząć od początku i żyć z uśmiechem na twarzy, mimo przeszłości i przeszkód na drodze po której delikatnie stąpam. Jestem w stu procentach pewna,że nie ma odwrotu, przecież czas nigdy nie zawraca, aczkolwiek "coś", jakaś cząstka mnie , nie potrafi się z tym do końca pogodzić. Potrzebuję motywacji i pomocy, którą nie wiem czy kiedykolwiek uzyskam. Zaciskając zęby,zgniatam białą, dość mokrą kartkę i z rezygnacją wpisuję ulubioną piosenkę.

środa, 13 lutego 2013

1.

1.Początek

Czasem nie rozumiem samej siebie.Nie potrafię przewidzieć własnego postępowania,a z kolejnym błędem coraz bardziej żałuję,że ową rzecz zrobiłam. Postrzegam siebie jako osobę,która do rzeczywistości podchodzi z realistycznego punktu widzenia. Widzę wady i zalety swoje,zarówno jak innych osób czy też rzeczy. Od zawsze byłam wrażliwą osobą, chociaż cały czas próbuję wszelkie uczucia zdusić w sobie.Nie wiem z jakiego powodu to robię,może boję się,że ta cecha jest jedną,wielką wadą? Stwierdzam,że przez pewien okres czasu do wszystkiego podchodziłam z pesymistycznym nastawieniem. Dlaczego? Mimo akceptacji przyjaciół czy też znajomych,nie potrafiłam się odnaleźć w owym miejscu. Czułam,że tu nie pasuję i zupełnie inaczej postrzegam świat. Kilka miesięcy temu uwierzyłam w to,że jednak tu jest moje miejsce,aczkolwiek coś mnie hamuje,abym w stu procentach była pewna swojego spostrzeżenia. Największą moją wadą jest to,że nie potrafię albo nie umiem siebie zaakceptować. Widzę siebie jako przeciętną i nic nieznaczącą młodą kobietę,która ze wszystkich sił próbuje cokolwiek osiągnąć. Coraz bardziej mam pod górkę i to w jakiś sposób mnie satysfakcjonuje.Najważniejszym punktem jest to,iż chcę walczyć do samego końca. Nie boję się porażki,tylko tego,że się poddam.Nie mogę zostawić rozpoczętej przeze mnie pracy, aby wszystko poszło na marne. Jak walczyć to do samego końca i mimo potknięć dojść do celu na który ciężko pracowaliśmy. Z czasem jest coraz trudniej, ale po stopniowej walce, wysiłek i praca w zupełności się opłaca